Humor

 

Dzieci w szkole miały ułożyć zdanie ze słowem "ananas".
Wszystkie dzieci ułożyły historyjki w stylu:
- Ananas, pomarańcza i banan to owoce z ciepłych krajów.
A Jasiu tradycyjnie był oryginalny i ułożył zdanie:
- Wczoraj ojciec kupił kiełbasę, po czym sam ją całą zjadł, a na nas nawet nie popatrzył.

Jasiu, czy tata nadal odrabia za ciebie lekcje? - pyta pani nauczycielka.
- Nie, ta ostatnia pała go załamała...

Wpada zajączek do lisiej nory i pyta małe lisiątka:
- Jest ojciec?
- Nie ma..
- Jest matka?
- Nie ma..
- A chcecie w te głupie rude ryjki?!

Pani w szkole krzyczy na Jasia:
- Jasiu, twoje zachowanie jest skandaliczne!!! Jutro przyjdziesz do szkoły z ojcem!
- Ja nie mam ojca.
- A co mu się stało? - pyta zdziwiona nauczycielka.
- Walec go przejechał.
- No to niech przyjdzie matka.
- Matkę też walec przejechał.
- A dziadka masz? - pyta nauczycielka z odrobiną zwątpienia.
- Nie.
- Jego też przejechał walec?
- Tak.
- A babcię?!
- Też.
- Ale chyba masz jakiegoś wujka czy ciocię, którzy uniknęli tej strasznej śmierci?! - pyta pełna najgorszych obaw nauczycielka.
- Nie, wszystkich przejechał walec.
- Biedny Jasio! I co ty teraz będziesz robił sieroto? - użala się nad malcem nauczycielka.
- Będę dalej jeździć walcem.

- Proszę pani, ja się chyba w pani zakochałem - mówi dziesięcioletni Jaś do swojej nauczycielki.
- Przykro mi chłopcze, ale ja nie lubię dzieci.
- A kto tam lubi, będziemy uważali.

- Kiedy kobiety najmniej mówią?
- W lutym, bo to najkrótszy miesiąc.

Przychodzi baba do lekarza.
- Co pani jest?
- Jestem senna.
- A ja Alan Prost.

- Panie kelner, co to za żyjątka ruszają się w mojej sałatce?
- Nie słyszał pan nigdy o witaminach?